Maryjny maj kończy się Świętem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Maryja „poszła z pośpiechem” żeby podzielić się z Elżbietą najpiękniejszą wiadomością, chociaż jak można się domyślać czytając uważnie Ewangelię Świętego Łukasza, Elżbieta nie potrzebowała informacji od Maryi, bo już wiedziała… bo Boga ukryć się nie da. Do każdego z nas, na koniec tego miesiąca Maryja tak samo przychodzi. I do każdego z nas ma coś ważnego do powiedzenia. To, czy usłyszymy co do nas mówi zależy od naszej chęci i gotowości słuchania, od tego na ile otworzymy się na Boże działanie i spojrzymy na to co się dzieje po Bożemu, czy w ogóle zauważymy, że Ktoś do nas przyszedł. Bo przecież w naszej codzienności, czasami monotonii jest Bóg, Jezus Chrystus, w którym „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”.