To była wyjątkowa szkoła, w której uczyliśmy się tańczyć nie tylko na parkiecie, ale także w życiu. Ponieważ prowadzącym szkołę był sam Jezus, było po prostu bosko. Nasi instruktorzy s. Izabela i ks. Leszek wprowadzali nas w duchowy taniec, i chyba nam poszło całkiem dobrze, nawet poczuliśmy te nadprzyrodzone rytmy 😉 i chcieliśmy coraz to więcej… tak tez się też działo. Wspólny taniec sprawił, że naturalna nieśmiałość w stosunku do nowo poznanych osób szybko minęła i nawiązywaliśmy nowe więzi a te „stare” pogłębiały się. W Jezusowej szkole poczuliśmy wspólnotę kościoła, która jak kiedyś Król Dawid tak też my, przed Panem śpiewaliśmy, klaskaliśmy i tańczyliśmy w radości ducha, na chwałę Najwyższego Boga. Jezusowa Szkoła Tańca to dla mnie to ogromne doświadczenie, chociaż byłam na niej pierwszy raz to dla mnie wspaniałe przeżycie. Każdy znalazł coś dla siebie, dla ducha oraz ciała. Było dużo radości ale również chwil wyciszenia, i zamyślenia nad słowami usłyszanymi podczas wspaniałych konferencji księdza Leszka. Bardzo mile spędziłam czas w gronie znajomych oraz poznałam wspaniałe nowe osoby. Ciekawe było to, że każda grupa przygotowała swój układ tańca, który później przedstawiała na parkiecie. Jak w każdej szkole tak też w tej na koniec otrzymaliśmy dokument tyle tylko że troszkę nietypowy bo był to certyfikat rozpoczęcia Jezusowej Szkoły Tańca. Dlaczego rozpoczęcia ? Ponieważ teraz zaczyna się taniec w , i to Jezus prowadzi. Zachęcam wszystkich by zapisali się do takiej szkoły 😉
Wiktoria