„Tu, w tym mieście, wszystko się zaczęło…”można by zacząć opowieść, przywołując na myśl słowa Jana Pawła II wypowiedziane w Wadowicach. Dla Eleonory Motylowskiej wszystko zaczęło się w Warszawie na ulicy Freta. Choć mało kto o tym wie. To tutaj przyszła na świat 21 lutego 1856 roku, tu wychowywała się przez pierwsze lata. Tablicy upamiętniającej to wydarzenie na murach kamienicy nie ma i pewnie nie będzie, choć obok jest na przykład tablica i muzeum upamiętniające osobę Marii Curie- Skłodowskiej, która też się tu urodziła, w domu obok. Matka Eleonora nie ma i nie potrzebuje takiego znaku, bo ślad swojej obecności zostawiła w sercach tych, z którymi współpracowała, z którymi dzieliła się doświadczeniem wiary w Boga i służby ludziom, zostawiając żywy pomnik swojego sposobu życia.
Co tak naprawdę jest ważne w życiu? To, co dobrego po mnie zostanie w sercach innych ludzi. Co zapamiętają po mnie i o mnie inni, z którymi na co dzień się spotykam? Jak bardzo aktualne wydają się przy tym słowa prostej piosenki:
„Mario proszę, spraw, aby życie mi nie było obojętne,
Abym zawsze kochał to co piękne, pozostawił ciepły ślad na czyjejś ręce”.
I to wystarczy.