Wielkanocne przemyślenia – Grażyna Brączyk
4 lipca 2019
Zamyślenia wielkopostne – Grażyna Brączyk
5 lipca 2019

Grażyna Brączyk – Wiersze

Ty trudzisz się
jak Ojciec
nad życia mego
planami
a ja
smutny i zły
chcę iść
swoimi drogami
Ty przypominasz
że Jesteś
malując świat kolorami
a ja
zamknięty w sobie
serce
karmię ranami
………………….
Jezu
jak długo jeszcze
będziesz mnie znosił

Ofiaruj
Są rany
nie zagojone
I łzy
nie otarte
I jest Msza święta
abyś to wszystko
ofiarował

***

Za każdą noc i dzień

za czułe słowa
spełniony sen
dziecka krzyk i oczu blask
dzięki Ci składam
Ojcze nasz
Za to co było
co jest i będzie
chwała Ci Boże
w każdym momencie

***

Czy można najeść się
grzechu
wolności
słodyczy
…………
tak
lecz Miłosierny Bóg
który wciąż czeka
z każdego zła
mnie rozliczy

***

Tylko Bóg
nie odchodzi
nie zawodzi

nie rzuca słów na wiatr
…………
Człowiek nie jest Nim
dlatego
tak często
rani

***

Pola leżą odłogiem
człowiek popełnia grzechy
i nawet Matka Boża
za wiele nie może
bo Bóg
Tobie i mnie
dał
w o l ą w o l ę

***

Moje drugie imię
to p r o c h
z niego powstałem
i nim się stanę
lecz
Bóg mnie kocha
i obiecał
że Jego mocą
z m a r t w y c h w s t a n ę

***

Wiem
staję się nijaka
ni zimna
ni gorąca
a Bóg przychodzi na spotkanie
jak nagły grzmot
i zachód słońca
…………………
i co będzie gdy przyjdzie

***

Tak dużo
złych wyborów
w moim życiu
d l a c z e g o
uczucia
praca
emocje
zmęczenie
………..
a może tylko chore serce
skupione jedynie na sobie

***

Dla kogo
z kim
i po co
żyję dniem
zasypiam nocą
czy żyję jak dziecko BOGA
czy nakręcona przez kogoś pozytywka
czy myślę, że mam jeszcze czas
a może
g o d z i n a O
jest już zbyt bliska
uraduję się
czy zapłaczę
gdy Boga mego O j c a
twarzą w twarz
zobaczę

Spowiedź
Przywołaj mnie
zatrzymaj
patrzę w Twe oczy
szukam Twego spojrzenia
jesteś daleki i bliski
kocham

choć nie rozumiem
nie zostawiaj mnie
odszukaj
jak Zacheusza
w wielkim tłumie
Chcę znów poczuć
jak bardzo Ci na mnie zależy
chcę kochać i wierzyć
Obudź me serce z uśpieni
TY wciąż JESTEŚ
a ja przychodzę
i odchodzę
jestem wierna
i zawodzę
Jestem pełna Twej Miłości
i pusta
w swojej grzeszności
A TY jak czuła matka
wyciągasz do mnie ręce
Dziecko odejdź w pokoju
i nie grzesz
więcej

***

Nie mogę prosić o więcej
dostałam r ó ż e

wystarczy
lecz głupie serce nie rozumie
i jak pies
warczy

***
Żyję z Tobą
bez Ciebie
błądzę jak chmura
na wielkim niebie
a TY wysyłasz maile
i smsy
że późna pora
i czas się
pośpieszyć

Odcierpiane rany
W każdą MIŁOŚĆ
wpisane są rany
nie wyolbrzymiaj ich
Jezus już dawno
wziął je na swój krzyż
by Tobie i mnie
było lżej
byśmy umieli
przebaczać

***

W bieli opłatka
MIŁOŚĆ
zamknięta
J e d y n a
N a j w a ż n i e j s z a
Gd y w sercu płonie żywa WIARA
NADZIEJA
niesie pełnię SZCZĘŚCIA

***

Przebudziłeś mnie
z odrętwienia
nadałeś sens
życia i tworzenia
Wpatrzona w Miłość
i Nią otulona
chcę być
jak Ona
Czysta
wielka
miłosierna
jak kwiat piękna
i niezmienna
pokorna i uniżona
z Tobą
i przez Ciebie

w y w y ż s z o n a

***

Uniżasz się
bo kochasz
przychodzisz
by być
Złączona z Tobą
chcę
jak TY
ż y ć
pomóż
bo sama nie potrafię

***

Nie jestem sam
JESTEŚ we mnie
i ze mną
z a w s z e
Czy można chcieć więcej
T A K
jeśli się o tym zapomni

***

Dotykasz mnie
promieniami słońca

powiewem wiatru
szelestem liści pod butami
dotykasz
słowem
łaską
przebaczeniem
bym wreszcie uwierzył
że j e s t e m k o c h a n y

***

Proszę
pamiętaj
że masz Ojca w niebie
ON kocha
i wie
co dobre jest
dla Ciebie
Nawet gdy oczy płaczą
i serce ból tylko czuje
ON stwarza Cię na nowo
a w niebie
dom szykuje
Nikt – choćby chciał –
nie da Ci więcej

***

ZDOBYWAJ górskie szczyty
pnij się wysoko do góry
stamtąd zobaczysz Boga
w cudzie stworzonej natury
Zdobywaj SZCZYTY ŚWIĘTOŚCI
BÓG tak Cię KOCHA
i CZEKA
na uśmiech
gest
dobre słowo
W SERCU
DRUGIEGO CZŁOWIEKA

***

Stworzeni dla nieba
jesteśmy
więc krokiem olbrzyma
tam śpieszmy
tu
iskry szczęścia
gasną zbyt szybko
dopiero w niebie
Bóg da nam
WSZYSTKO
ABBA -OJCZE

W granicach czasu
Zamknięta
Pomiędzy
Ziemią a niebem
W Duchu Świętym
Którego mi dałeś
Modlę się Boże
do Ciebie
…………
Dziś
proszę Cię o Wiarę
Co rośnie
Jak ziarnko gorczycy
I proszę Cię o Miłość
Co darów swych
Nie liczy
Jutro
Poproszę o więcej
Bo Tyś jest taki bogaty
A ja
Twój mały robaczek
Wciąż
Potrzebuję TATY