W wielkim skrócie było tak: USŁYSZAŁA ZAUFAŁA I WYDAŁA NA ŚWIAT.
Właściwie tyle to potrafi prawie każda kobieta, która usłyszy, że jest kochana… zaufa, zawierzy siebie, dziecko, swoje losy ispełni swoje zadanie, posłannictwo, misję…
Ale dzisiaj nie wiadomo co jest trudniejsze bo ciężko nam usłyszeć co mówi Bóg, o co prosi, do czego zaprasza, równie niełatwo nam zaufać, zawierzyć, dać się poprowadzić.
Więc to wolimy pomijać, za to chcemy dawać Boga światu- to takie chlubne i ważne zadanie… i do tego prawie się pchamy zapominając o wstępnych warunkach i wtedy ryzykujemy, że damy falsyfikat, podróbę, substytut i co wtedy z naszą misją, zadaniem i odpowiedzią: ”oto ja…. …jaka ja? ” zasłuchana…? zapatrzona…? oddana…?