Cóż powiedzieć, gdy maj odmienił ziemię, a ona pokazała całe bogactwo i piękno nowego życia! Zieleń, kwiaty, słońce, ptasie koncerty – to wszystko inaczej nastraja serce człowieka. Chce się żyć! Radość przypisana naturze majowej udziela się również człowiekowi, który podpatrując matkę ZIEMIĘ próbuje się z nią utożsamić w tej części, która jest piękna, nowa i jasna. Ale to jeszcze nie wszystko, bowiem nikt z nas nie zaspokoi swojego serca tylko pięknem zewnętrznego świata.
Ono potrzebuje sensu, wizji sięgającej poza najpiękniejszy nawet horyzont wiosennego pejzażu. I tu jawi się problem innej natury, a właściwie pytanie: skąd wziąć to coś, co nada życiu perspektywę szczęścia trwalszego niż ulotność wiosennych chwil? Jest taki obraz! Jest taka postać! Jest wizja i realizm tak oczywisty, że tylko skłonić głowę wypada, i aktem niewzruszonej wiary potwierdzić PRAWDĘ… Kimże jest Ta, która jaśnieje nad horyzontem? Słoneczna Niewiasta z koroną dwunastu gwiazd na głowie i z księżycem pod stopami? To Maryja, Matka Boga, Niepokalana Jutrzenka, Królowa nieba i ziemi, Pani wiosennych kwiatów i skowronków! Była (i jest…) cicha i piękna jak wiosna, Ona Boga na świat nam przyniosła… Dlatego zajaśniało nowe życie, zapulsowała ziemia, ubierając szatę strojną niczym klejnoty oblubienicy dla Oblubieńca. Majowa ziemia jest otwarta na życie, bogata życiem, zasobna w dary pozwalające ziarnu wydać plon… Wszystko razem da się sprowadzić do wspólnego mianownika: mianowicie – tajemnicy ŻYCIA…
Maj, wiosna i Maryja, to nowe trio na horyzoncie czasu, które jest szczególnym zaproszeniem i wezwaniem dla każdego z nas do uruchomienia delikatnej struny serca tak, by wyśpiewało nową pieśń na cześć Matki Boga. To nie tylko pieśń naszych przodków „chwalcie łąki umajone”, ale to potężny dzwon, którego ton, majową nutą, wzywa do mobilizacji serca, by podjęło z radością trud uczestniczenia w nabożeństwach majowych! Kościoły i przydrożne kapliczki stanowią miejsca spotkań czcicieli najpiękniejszej z Niewiast, która wieszcząc w Magnificat swoją przyszłość, śpiewała: odtąd błogosławić Mnie będą wszystkie pokolenia… Skoro po naszych przodkach zostały owe pieśni i kapliczki, to logiczne wydaje się kontynuowanie pobożności formatu majówek, bowiem – jak wielu świętych zdążyło nam podpowiedzieć – że najkrótsza droga do Jezusa wiedzie przez Maryję. Oni to wypraktykowali na sobie i przekazali nam, jako pewnik rozwoju duchowej kondycji.
Współczesność natomiast proponuje wiele innych, alternatywnych sposobów spędzania czasu. Nie brakuje atrakcji i promocji, ale po jednej czy drugiej imprezie wielu uczestników ma kaca, jeśli nie fizycznego, to na pewno moralnego. Stąd ów maryjny wiosenny dzwon brzmi tonem i zaproszenia i niepokoju. Wybór jest konieczny i nie zawsze łatwy. Pokusa ma swoją siłę oddziaływania, a Pan Bóg jak zawsze działa delikatnie: jeśli chcesz… tylko tyle. Jeśli chcę – pójdę do kościoła i wezmę udział w nabożeństwie majowym, a jeśli nie… nikt mnie, ani ciebie nie pociągnie tam siłą. Wolność jest darem i jako taka pociąga za sobą odpowiedzialność za wybory. Nie chodzi o kary, chodzi raczej o osobisty i konkretny wyraz miłości, o docenienie możliwości, których inni na razie nie mają.
Muzeum Powstania Warszawskiego uwydatniło dziwną prawidłowość warszawiaków. Nagle, w czas Powstania, w wielu miejscach Starówki i Pragi, zaczęły powstawać – jak grzyby po deszczu – kapliczki ku czci Pana Jezusa i Jego Matki, przy których zbierali się i modlili. Jedna z nich stała się eksponatem w Muzeum… Czy zawsze prawdą musi być to, że jak trwoga to do Boga, a potem swoboda i wolność… Przecież Polska od początku jest złączona z Jezusem, Kościołem i Maryją. Naród Polski słynie z nabożeństwa do Matki Bożej, z rozbudowanego kultu i czci.
Zatem rok jubileuszu 1050-lecia chrztu Polski do czegoś zobowiązuje! Nowe pokolenie nie wzięło się z nikąd, wyrasta na starej piastowskiej ziemi, którą obmył chrzest i namaścił Duch Święty.
Zawsze byli, są i chyba będą zarówno apostaci i konwertyci, jest to tylko kwestią czasu i łaski. Skoro na prominentach PRL-u spełniła się ewangeliczna zapowiedź, że większa radość panuje w niebie z jednego grzesznika, który się nawraca niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, problem tylko w tym, że wszyscy jesteśmy grzesznikami i wszyscy potrzebujemy miłosierdzia. Maryja jest też Matką miłosierdzia, a w roku miłosierdzia z pewnością ma dla nas szczególne łaski, jest o nich mowa w znanej strofie maryjnej pieśni…
Pójdźcie do Mnie dzieci moje,
wyczerpnijcie łaski zdroje,
kto mnie znajdzie życie ma,
temu Syn zbawienie da…
I tę właśnie melodię wybija majowy dzwon, zwiastujący zaproszenie na kolejne majowe nabożeństwa AD 2016.
Jaki będzie odzew?
Nie wiem. Pokażą to nasze parafialne kościoły czy bliższe domu kapliczki.
Mam nadzieję, że zapowiadana dobra zmiana obejmie i tę dziedzinę polskiej rzeczywistości, która – kto wie – czy nie jest pilniejszą sprawą niż wszelkie inicjatywy gospodarczo – polityczne.
Maryjna tonacja czasu zawiera się w słowach:
kto MNIE znajdzie życie ma, temu Syn zbawienia da… a chodzi przecież o życie wieczne.
Maria Sz.