To nie takie proste ale na początku zawsze jest tęsknota. Niekoniecznie od razu taka głęboka za żywym Bogiem, czasami taka mała, zwyczajna za miłością, dobrocią i pięknem. Tęsknota musi być prawdziwa i żywa i… wtedy przychodzi On, niekiedy niespodziewanie a niekiedy w ostatniej chwili przed zwątpieniem, rozpaczą czy lękiem….Przychodzi zawsze kiedy On chce, a chce zawsze i czeka ciągle na nowo. Czy ja tęsknię… czy kocham,… czy czekam…?