Przypowieść o paralityku, którego do Jezusa niosło czterech (Mk 2,1-12) można odczytywać jako przypowieść o wierze- wspominani ludzie musieli mieć głęboką wiarę, skoro Jezus to dostrzegł i uzdrowił znieruchomiałego człowieka.
Tę samą przypowieść można jednak odczytać jako przypowieść o przyjaźni- przyjaźni Boga do człowieka i człowieka do człowieka. O tym, że Bóg jest naszym przyjacielem, dowiadujemy się od Niego samego, mówi przecież w Ewangelii „już was nie nazywam sługami, lecz przyjaciółmi…”, kocha nas i pozwala doświadczać Miłości.. Fragment o paralityku jest jednak pięknym obrazem ludzkiej przyjaźni- tych wszystkich ludzi musiała łączyć niesamowita więź, skoro są zdolni do wysiłku przyniesienia chorego do Jezusa, są nawet na tyle zdeterminowani że szukając drogi rozwiązania z trudnej sytuacji, rozbierają dach w domu, byleby dotrzeć z najważniejszą w tym momencie dla nich osobą do Jezusa.
Nawet jeśli ktoś jest nam wyjątkowo bliski, z kimś się przyjaźnimy, chcemy dla drugiej osoby jak najlepiej, to są takie sytuacje, w których po ludzku pomimo najszczerszych chęci nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Tam jednak, gdzie kończą się możliwości ludzkie, zaczyna działać Łaska Boga, dla którego „nie ma nic niemożliwego”. To czym możemy obdarować drugą osobę jest nasza modlitwa wzajemnie za siebie. Nie musimy zdejmować dachu domu i spuszczać ciężkich noszy przed Jezusa, wystarczy szczere i ufne westchnienie. A Jezus, widząc naszą wiarę, na pewno nie zostawi nas bez pomocy.